Darkness
Już na samym początku moich relacji z facetami nie było żadnego, który spojrzałby na moje wnętrze. Na samym stracie byłam zbyt niewystarczająca, do tego aby ktoś mnie pokochał. Niby nic a jednak tak wiele. Każdy mówił że sobie wmawiam, że mam za duże wymagania. A ja zawsze oddawałam się komuś kto w żadnym stopniu na to nie zasługiwał. W momencie przestałam szukać i czekać na tą jedyną osobę. Każdy kto się do mnie w jakiś sposób zbliżył sam zaczynał tą relacje, bo ja na początku nie chciałam się angażować wiedziałam, że będzie jak zawsze. Nie raz na własne oczy widziałam obojętność ze strony osoby, do której byłam w jakiś sposób przywiązana. Kiedyś w moim życiu pojawił się jeden chłopak. Po wszystkim co przeszłam miałam ogromną nadzieję, że akurat on mnie nie skrzywdzi. Strasznie mocno w to wierzyłam. Kiedy go poznałam nie planowałam się przywiązywać, bo przecież wiedziałam z góry, że będzie jak zawsze. Bardzo długo trzymałam go na dystans. Z czasem jednak stawało się to zbyt trudne. Wiele razy myślałam że jestem zakochana, ale teraz dopiero wiem, że to do niego naprawdę po raz pierwszy coś poczułam. Na początku czułam, że jest naprawdę inny niż każdy, którego spotkałam dotychczas. Miałam wrażenie ze dobrze się rozumiemy, a jeszcze lepiej czujemy będąc obok siebie. Pomimo tego, że wiedziałam, że on nie chce być w związku to cały czas czułam, że trzyma mnie bliżej niż zwykła koleżankę. Przez cały ten czas zastanawiałam się kim dla niego jestem. Pragnęłam wiedzieć co myśli, myśląc o mnie . Chyba jednak się już nie dowiem, albo odpowiem sobie sama. Najwidoczniej myliłam się co do niego a z jego strony to wszystko wyglądało chyba inaczej. Na początku wszystko było wręcz idealnie. Nie czułam w żadnym stopniu przywiązania, trzymałam go na dystans wiec było dobrze, bardzo cieszyłam się z tego, że nie przywiązuje się kolejny raz. Do czasu, kiedy w
chwilach które razem przeszliśmy dostrzegłam czym tak naprawdę jest szczęście. Moim szczęściem był on. Strasznie chciałam znów spojrzeć w jego oczy, w których po prostu tonęłam. Przez długi czas czekałam tylko na to, żeby znów znaleźć się w jego ramionach, czułam się wtedy najbezpieczniej, nie bałam się niczego, co najwyżej tego, że mogę go stracić. Chociaż nie był mój to się bałam. Jednak trochę czasu poświeciliśmy sobie nawzajem i trochę tych chwil spędziliśmy wspólnie. Złamałam się w momencie którym zobaczyłam jak na moich oczach, w moim towarzystwie traktuje mnie jak powietrze, jakby mnie tam nie było i poświęca uwagę innej dziewczynie. Rozmawia z nią, przytula ją i traktuje lepiej ode mnie. Potrafi ją wysłuchać i pocieszyć. Daje i okazuje jej uwagę, której mi nie umiał dać. Wtedy moje serce dosłownie skruszyło się na kawałki. Wtedy byłam zmuszona patrzeć i być przy tym jak on pragnie inną. To było okropne. Mi jakoś nie potrafił dać tyle uwagi ile jej. Bolało mnie to strasznie nawet nie jestem w stanie opisać tego co czułam widząc to. Nie życzę tego nikomu. Przez cały okres trwania tej ,, relacji ” byłam mu wierna pomimo tego, że nawet nie byliśmy razem. Byłam na każde jego zawołanie. Odrzuciłam każdego faceta, który chciał się ze mną spotykać, który się starał i stawiał mnie na pierwszym miejscu. To chyba jednak było wciąż za mało. Nie potrafiłam mu dać nic więcej. Poświęciłam tak wiele dla kogoś kto nie potrafił dać mi odrobiny wierności. Jak już zauważyłam nie jestem, nie byłam i nigdy nie będę tym czego on pragnie. Jeśli miałam okazje chciałam go chociaż na chwile móc przytulić i zapomnieć o wszystkim co mnie boli. Dla niego poświęciłam wiele, ale pomimo wszystko nie żałuje. W jego ramionach naprawdę czułam i czuje nadal bezpieczeństwo, którego bardzo mi brakuje. Żaden facet jak do tej pory nie pokazał mi, że jestem warta naprawdę wszystkiego. Smutne troszkę:(. Po tym co zobaczyłam i usłyszałam powiedziałam sobie, że nigdy więcej nie oddam się komuś, kto zachowuje się w taki sposób jak robił to on. Dzięki niemu znów stałam się chłodniejsza i ostrożniejsza. Złamał mnie i pokazał, że naprawdę nie warto się starać. Nigdy nie dowiedział się z jakim ciężarem codziennie się zmagam. Nie wie, że ledwo sobie radzę. Chyba nigdy nawet nie chciał tego wiedzieć. Podczas gdy ja tylko w jego towarzystwie, jego ramionach czułam się najszczęśliwsza na świecie. Nie myślałam o tym z czym nie radzę sobie na codzień. To przy nim nie bałam, się niczego. Niestety dalej mam przed oczami to jak potrafi dobrze traktować i pomagać innym dziewczynom a mi już nie. Wtedy był strasznie chłodny, całkowicie obojętny na to, że tam jestem i widzę to co robi. I niby nie mogłam być na niego zła, bo nawet z nim nie byłam to czułam złość. Złość do samej siebie, że tak długo miałam zamknięte oczy. I chyba zbyt bardzo wierzyłam w to ze jest inny, dlatego zawsze miałam wytłumaczenie na jego zachowanie. Zastanawia mnie czy chociaż przez krótką chwilę zatęsknił za mną i za tym co razem przeszliśmy. Okropnie ciężko pogodzić się z tym ze to już koniec. Czasem jednak lepiej postawić na siebie i nie tkwić w czymś co zaczyna Cię niszczyć !
Dodaj komentarz